wtorek, 22 marca 2016

037. Przetestowane



Jakiś czas temu (tak coś około trzech miesięcy) popełniłam swoje pierwsze mitenki na drutach. Mitenki uwielbiam, w sezonie jesienno-zimowym noszę nałogowo i sama się dziwię, że zrobienie ich własnoręcznie zabrało mi aż tyle czasu. To znaczy, nie, źle się wyraziłam - samo zrobienie, od nabrania oczek na jedną po zamknięcie ich na drugiej, zajęło mi dwa dni. Ale zanim ja się zebrałam...

Po pierwsze, robiłam całkowicie na intuicji. Nie obejrzałam żadnego tutorialu, nie zajrzałam do żadnego wzoru. Odrysowałam swoją łapkę na kartce papieru, obmierzyłam wszystko trzy razy, a potem dla pewności jeszcze raz, zrobiłam próbkę, a nawet dwie, przeliczyłam oczka, podumałam, co właściwie chcę zrobić... Wszystko zapisywałam. Potem zapiski musiały nabrać mocy urzędowej, a ja musiałam nabrać odwagi. Wreszcie uznałam, że już pora, capnęłam druty i włóczkę, i zrobiłam.

piątek, 18 marca 2016

036. Osiołkowi w żłobie dano...



...czyli co się dzieje, kiedy poddaję się pragnieniu zrobienia wszystkiego naraz, i to już-teraz-natentychmiast!

A dzieje się to, że robótki mnożą się jak zwariowane, ani chybi przez pączkowanie: rano były zaczęte dwie, wieczorem trzy i nabrane oczka na czwartą, następnego dnia skończyłam jedną i wydrukowałam wzory na dwie następne... Sprawdziłam kurs dolara i wreszcie kupiłam na Ravelry dwa wzory, na które już dawno się czaiłam, a przy okazji niejako jeszcze trzy, które mi wpadły w oko i właściwie czemu by ich nie zrobić. Przy czym żeby to jeszcze było jakoś zorganizowane tematycznie, kolorystycznie, włóczkowo... A gdzie tam. Jak szaleć, to szaleć.

piątek, 11 marca 2016

035. Zimowe otulenie

 

Kilka dni temu wyjrzałam zaspana przez okno, skonstatowałam: "O, zima przyszła", po czym błyskawicznie oprzytomniałam. Śnieg w marcu co prawda nie jest ewenementem nie z tej ziemi, ale jednak bywa mało wyczekiwany. Kolejną moją myślą było, że co za szczęście, że zdążyłam skończyć dwa otulacze. No, jeden otulacz i jeden szyjogrzej.