niedziela, 12 marca 2017

048. Level: skarpetki


Im więcej dziergam, tym bardziej sobie uświadamiam, ile jeszcze mi zostało do nauczenia się, wypróbowania, sprawdzenia. Każda taka nowość to jak ukończenie kolejnego poziomu w grze :) Były nietypowe kształty chust, był sweter, był dwustronny żakard, a teraz są - skarpetki.

I od razu powiem, że to moja wielka miłość. Zakochałam się w robieniu skarpetek, choć zdawałoby się, że nie ma w tym nic romantycznego :) Póki co robię takie  najprostsze, bez żadnych wzorów, ale że jakiegoś urozmaicenia jednak potrzebuję, to korzystam z włóczek melanżowych. Te tutaj skarpetki to efekt wygrzebania z czeluści szuflady motka Fabel Print w kolorze co najmniej wściekłym (Guacamole się toto nazywa). Gapiłam się na niego, usiłując sobie przypomnieć, skąd to się tu wzięło i po cóż, na litość Światłości, był mi potrzebny JEDEN motek włóczki, na dodatek mały, bo 50-gramowy. Nie przypomniałam sobie, pewnie przy okazji jakichś zakupów dorzuciłam z nadzieją, że coś wykombinuję.

sobota, 4 marca 2017

047. Jego Zieloność Sweter





Podobnie jak double knitting z poprzedniego wpisu, również ta pistacjowa zieloność była robiona na zamówienie i również była wyzwaniem – pierwszy raz sweter, pierwszy raz Andes, pierwszy raz wszywanie rękawów... Tyle nowości naraz z jednej strony wprawiało mnie w euforię, z drugiej – wpędzało w konkretną panikę. Panikę uzasadnioną, jak się okazało.

Zamówienie było konkretne: ma być długi sweter z golfem i ma grzać. No, jak grzać, to tylko Andes Dropsa – jeśli wierzyć internetowym opiniom doświadczonych dziewiarek, jest to włóczka doskonale nadająca się nie tylko na Syberię, ale i na Antarktydę. A że sweter docelowo miał wylądować w Norwegii... :)

czwartek, 2 marca 2017

046.Dwustronnie



Lubię robić na zamówienie. Głównie dlatego, że niemal zawsze dostaję takie zamówienia, które są dla mnie niezłym wyzwaniem, już to od strony technicznej, już to od projektowej. Nie inaczej było z szalikiem, zamówionym dla fanki pewnego aktora ;). Szalik miał mieć napis, zaczęłam zatem rozpatrywać warianty wykonania napisu, abstrahując na razie od konkretnych liter.

Co można zrobić, żeby na dzianinie pojawiły się literki?
Po pierwsze – wyhaftować. Haft na dzianinie nie jest ewenementem, wymaga trochę innego podejścia niż klasyczny haft płaski, ale zasadniczo jest to dość szeroko rozpowszechniona metoda zdobienia.
Po drugie – zrobić żakard. Rozrysować schemat, bo w przypadku żakardu jest to łatwe, usiąść i wydziergać.
Niestety, obie te metody mają poważną wadę – a mianowicie nadają się jedynie do projektów jednostronnych, szalik zaś obie strony – prawą i lewą – musi mieć reprezentacyjne. W przebłysku czarnego humoru przyszło mi na myśl, żeby udziergać dwa identyczne, a potem zszyć je ze sobą lewymi stronami do środka, ale to już by była przesada :)


Zostaje zatem trzecia metoda, czasochłonna i wymagająca ogromnej uwagi, za to skuteczna – double knitting, czyli dwustronny żakard. W pewnym sensie są to właśnie dwa żakardowe szaliki, połączone ze sobą, bo DK daje dzianinę dwuwarstwową, tyle że robione jednocześnie i łączone na bieżąco.