piątek, 18 marca 2016

036. Osiołkowi w żłobie dano...



...czyli co się dzieje, kiedy poddaję się pragnieniu zrobienia wszystkiego naraz, i to już-teraz-natentychmiast!

A dzieje się to, że robótki mnożą się jak zwariowane, ani chybi przez pączkowanie: rano były zaczęte dwie, wieczorem trzy i nabrane oczka na czwartą, następnego dnia skończyłam jedną i wydrukowałam wzory na dwie następne... Sprawdziłam kurs dolara i wreszcie kupiłam na Ravelry dwa wzory, na które już dawno się czaiłam, a przy okazji niejako jeszcze trzy, które mi wpadły w oko i właściwie czemu by ich nie zrobić. Przy czym żeby to jeszcze było jakoś zorganizowane tematycznie, kolorystycznie, włóczkowo... A gdzie tam. Jak szaleć, to szaleć.


Jedno to początek poncha - wykładany docelowo kołnierz robiony z Eskimo (100m/100g) na drutach nr 9. Zaraz się przeniosę na Melody i druty 12.

Zwichrowane, jak zawsze na tym etapie. Dopiero po praniu się wygładzi

Kudłatość. Kudłatość pożądana, szczególnie, że ciepła :)

Drugie - z przeciwnego dziewiarskiego bieguna: Aeolian z jedwabiu (ok. 1200 m w 100 g) na drutach nr 3,25, z zaplanowanymi koralikami.

Wzoru nie widać, ale on tam jest!

Trzecie - gwałtowny atak "chcę-i-muszę-mieć!" pod wpływem Intensywnie Kreatywnej i razemrobionej Mil Pasos - Drops Fabel (400 m w 100 g) na drutach nr 4.



I jakby mi tego było mało, przewinęłam cienką estonkę (800m/100g) i zaczęłam robić (bardzo w porę, yhm) Jesienny bukiet - druty nr 3,5. Też będą koraliki, bo co się będę ograniczać.



Oprócz tego wreszcie - wreszcie! po pół roku! - wyciągnęłam ogoniasty sweter z zamiarem dokończenia tej połowy rękawa, którą trzeba zrobić, żeby nareszcie móc zarzucić całość na grzbiet.

A tak wyglądają najcieńsza i najgrubsza nić, na jakich aktualnie robię:



A nabyłam RigolesLazyKaty, do obu już mam przygotowane motki... I bardzo, ale to bardzo, staram się nie zaglądać na żadne pełne inspiracji strony :) Co prawda ogarnęłabym jeszcze ze trzy dodatkowe robótki, dopiero przy czwartej (czyli ogółem ósmej) zaczęłabym się gubić, ale z robótkowego koszyka i tak już się wszystko wysypuje...

Zmieniam robótki, zmieniam wzory, w oczach mam kolorystyczny obłęd - i jestem szczęśliwa jak prosię w deszcz :) Trochę co prawda niewyspane prosię, bo z pracy zawodowej nikt mnie niestety nie zwolnił, ale co tam, odeśpię za... hm... za jakieś dwa tygodnie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz