Zbliża się,
zbliża. Liście jeszcze zielone, winogrona jeszcze niedojrzałe,
orzechy jeszcze nie spadają – ale w powietrzu już ją czuć.
Jesień. Niespecjalnie moja ulubiona pora roku, ale, co by nie mówić
– kolorystycznie zachwyca.
Jesień i
estońska Pomarańcza – połączenie doskonałe. Bo ciepłe. Bo
radosne. Bo energetyczne. A jeśli jeszcze i kształt wpisuje się w
symbolikę tej pory roku... No więc popełniłam klonowy liść w
wersji jesiennej, który poleci do Norwegii :)
Robiłam z
estońskiej artystycznej (tak, jeszcze długo się od niej nie
uwolnię i wcale mnie to nie martwi), średniej grubości, czyli 400
metrów w 100 gramach. Poszło coś około 200 gramów. Druty nr 4,5,
żeby dzianina nie była zbyt zwarta.
Z dużego kłęba zostały małe kłębuszki:
Wzór pochodzi z ravelry.com i to
jest pierwszy kupiony przez mnie wzór. Już go kiedyś zauważyłam,
sama jednak nie zdecydowałabym się na kupno (a co, gdyby okazał
się za trudny?), ale, jak zawsze, najlepszą metodą jest porządny szturchaniec, w tym przypadku – wyraźne życzenie przyszłej
właścicielki Liścia, że tylko to i nic innego :)
Z dużego kłęba zostały małe kłębuszki:
Przed... |
...i po. |
Zasadniczo
wzór nie był trudny, jednak skóra mi ścierpła, kiedy
przeczytałam, że trzeba ucinać nitkę na czubku każdej
„wypustki”, po czym doczepiać ją w odpowiednim miejscu i
dziergać dalej. Mam alergię na takie cięcie nici, bo wpadam w
panikę, że to się spruje od razu w pierwszym praniu. Niby wiem, że
estonka jest pod tym względem bezkonfliktowa, bo pod wpływem wody
nitki zazębiają się ze sobą na amen i prucie tego to jest
mordęga, ale i tak... brrr! Po skończeniu nici zabezpieczałam na
blachę, nic nie miało prawa się wyciągnąć; wsadzenie całości
do wody to był płacz i zgrzytanie zębów. Ale wyszło toto z
kąpieli całe i nieuszkodzone, więc mogłam się zacząć bawić w
blokowanie.
Blokowanie
wyglądało tak:
Sześć
drutów, wbitych w narzuty wzdłuż trzech głównych „nerwów”,
oraz od cholery szpilek. Widać, że te „nerwy”, oprócz
centralnego, w pewnym momencie się zawijają w dół, stąd druty są
poprowadzone tylko do tego miejsca zmiany linii, a dalej radziłam
sobie szpilkami. I wyszło idealnie, mimo że nie pilnowałam
specjalnie symetrii:
Doczepianie
nitki miało też tę wadę, że rwało się pasmo koloru. Nie
podobało mi się to, a że miałam więcej włóczki, niż
przewidywał wzór, to pobawiłam się w dopasowywanie. Skoro już i
tak muszę ciąć, to jeden raz więcej, jeden mniej... ;) Idealnie nie jest, ale i tak lepiej, niż wychodziłoby bez
dopasowania barw: przejście z wściekłej żółci do głębokiej
czerwieni w środku rzędu zupełnie mi nie odpowiadało.
Pruć nie
musiałam. Pomyliłam się ze dwa razy, ale akurat w dżerseju
spokojnie można to zignorować, bo i tak nie widać :) A te
poważniejsze omyłki naprawiałam od razu i w momencie, kiedy
musiałam podzielić oczka na pięć części, wszystko się zgodziło
jak w szwajcarskim zegarku. Tak, jestem z siebie dumna :)
Nie mam
zielonego pojęcia, jaka jest norweska jesień. Ale mam nadzieję, że
dzięki tej chuście przynajmniej w jednym zakątku Skandynawii
będzie ona odrobinkę cieplejsza i radośniejsza :) Oby się chusta
dobrze nosiła!
Macie ludzia. Ludź jest rozmazany, bo fotograf nie ma pojęcia o aparatach cyfrowych :) |
Odebrałam! Przesyłka doszła błyskawicznie. Chusta jest zachwycająca, od wczoraj zadaję w niej szyku i prędko jej nie zdejmę :D Te dwa górne odnogi liścia są idealne do spięcia broszą pod szyją. Całość jest bardzo efektowna, jedyna w swoim rodzaju, no zachwycająca *rozpływa się* Jeśli nie masz mnie dosyć to będę co jakiś czas żebrać o dzieło :D
OdpowiedzUsuńUff, bardzo się cieszę, zarówno z tego, że doszła (bo miałam atak paniki na tle tego, że akurat tę przesyłkę poczta zagubi gdzieś w swoich czeluściach:) ), jak i z tego, że się podoba (tu z kolei panika była z cyklu "a co, jeśli się nie spodoba?!"). Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosić i dobrze grzać :)
UsuńNie dziwię się, że skóra Ci cierpła podczas cięcia nitek i blokowania. Kolonowy liść w estońskich pomaranczach jest zachwycający :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBlokowanie wbrew pozorom nie było aż tak straszne, bo estonka blokuje się właściwie sama :) Choć szpilek musiałam użyć w jakiejś potwornej ilości, fakt :)
UsuńA co do cięcia nitek... ręka mi drżała za każdym razem :)