Jestem
strasznie podatna na sugestie, jeśli chodzi o druciane robótki.
Wystarczy, że zobaczę coś, co co zachwyci mnie bez granic, a już
mam chęć rzucić w kąt wszystko, co aktualnie dziergam i wziąć się
za nowe cudo. I bardzo często tak właśnie robię. Priorytety zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Zmęczyło
mnie to wreszcie i postanowiłam sobie uporządkować plany do końca
roku. Nie żeby były one odtąd twarde i niewzruszone, jakiś tam
margines wolności sobie zostawię, ale jednak niech ja mam na
piśmie, i to publicznym :) co i w jakiej kolejności robić.
Po pierwsze
– projekty, robione na zamówienie, mają pierwszeństwo.
Absolutne, i to nie podlega dyskusji. W obliczu apokalipsy najpierw
kończę zamówienia, a dopiero potem uciekam przed zombi :)
No. To jedno
mamy wyjaśnione. Ponieważ jednak nie ma zmiłuj i potrzebne będą
odskocznie (choć zazwyczaj w momencie zbliżania się do końca
jednego zlecenia za odskocznię robi następne w kolejce, to jednak
nie zawsze te projekty są na tyle różne, żeby dało się je robić
na przemian), a także ja osobiście będę potrzebować paru rzeczy, to mamy
taką kolejność:
1. Alpine Meadows – włóczka przygotowana, schemat rozpracowany, materiały
pomocnicze obejrzane, można robić.
2. Begonia Swirl – przymierzam się już od kilku miesięcy, mam wszystko,
co potrzebne – nie ma sensu odkładać.
3. Ogoniasty
sweter, robiony według tego wzoru Dropsa – jesień idzie, gdyby
ktoś nie zauważył, a ja to chcę zrobić z wełny. Mało, że
prosty jak budowa cepa, to jeszcze mam odpowiednią włóczkę (co prawda, może
być jej za mało, ale coś wymyślę, najwyżej będzie kolorystyczny
oczopląs) i chcę wreszcie zrobić coś bardziej skomplikowanego niż
chusta (letnią bluzeczkę pomijamy smętnym milczeniem).
4. Chusta,
roboczo zwana „Jaskółeczką”, ale może mi się odmieni. Z
niebiesko-białej Aade Long z dodatkiem czarnego czegoś (akrylu,
poliestru, wełny, alpaki, zależy, co odkopię we włóczkowych
zapasach).
5. Coś z
różowo-białej estonki. Tu się waham, czy będzie to entrelac,
którego w końcu powinnam się nauczyć, czy też szalopodobny
wytwór według tego wzoru z dodatkiem szmaragdowych koralików.
Połączenie kolorystyczne można sobie obejrzeć na zdjęciu :)
Zastanawiam się jeszcze nad Annis, gdzie zamiast nupków wrobiłabym
koraliki. Albo i nie zamiast, tylko obok – na przykład na tej
linii zrobionej z trzech razem z oczkiem środkowym na wierzchu.
6. Palczaste
rękawiczki – bo wiecie, zima za pasem... :). No i fajnie byłoby
w końcu nauczyć się posługiwać pięcioma drutami naraz, potem
można tę umiejętność wykorzystać do robienia maskotek ośmiornic
na przykład.
7. Śnieżynki
– jak odskocznia, to odskocznia, zmieniamy włóczkę na kordonek,
a druty na szydełko, i robimy świąteczne ozdoby. Jasna sprawa, że
to tak bliżej grudnia.
8. Narzuty
na fotele, całe dwie – raz, że potrzebne, dwa – że zamierzam
wykorzystać taki wzór, żeby się pozbyć włóczkowych resztek,
które mi zalegają w szufladzie i zajmują miejsce, które można by wykorzystać z lepszym pożytkiem.
Oprócz tego chciałabym zrobić jedno ponczo, może kołowiec, jakieś mitenki, może się uda drugi sweterek... To nie są rzeczy, które chcę koniecznie zrobić w tym roku, ale które mam na uwadze, gdybym jakimś cudem znalazła na nie czas :)
Wiem, że
to nie wygląda imponująco, ale przypominam, że oprócz tego jest
jeszcze pięć zamówień, a liczę się z tym, że przed Gwiazdką
będzie ich więcej. Poza tym mam ochotę zrobić jeszcze kilka
chust, w tym Freyę i Ascalon, a do tego potrzeba mi włóczki, bo
nie mam odpowiedniej. Najpierw jednak muszę wykorzystać posiadane
zapasy, dopiero potem pomyślę o jakimś hurtowym zamówieniu. Na razie nie mam gdzie upychać nowych nabytków.
Ojej...
OdpowiedzUsuńA cos pomiędzy dzierganiem planujesz?
:)
Dobrze, że Alpine Meadows i Kołowca mam za sobą. Begonii nie planuję. Ogoniasty rozgrzebany, prawie w połowie...
Ja mam jeszcze na drutach żakardowe skarpetki idące mi jak krew z nosa... A rękawiczki być może odpuszczę, zrobiłam w ubiegłym tygodniu mitenki dla Dziecka i mam nadzieję, że na czas jakiś wystarczy i nie usłyszę: "Mamoooo..." :) Pozdrawiam
Pomiędzy dzierganiem planuję pracę (dobrze, że w domu, tylko w kwestii terminów jest dość nieprzewidywalna) oraz skończenie z tym iście piekielnym ogrodem, który owocuje i dojrzewa jak szalony i ma gdzieś, że jesień za pasem :)
UsuńJa tak właśnie planuję, planuję, i nawet już-już wyciągam włóczkę, a potem coś mi wpada w oko i całe plany idą do kosza :/ Irytujące i w końcu mnie zgniewało :)
O śnieżynkach nic nie napisałam ale chyba muszę dodać, że na śnieżynki najlepszym mieiącem jest właśnie wrzesień. Potem robi mi się na nie jakoś mało czasu. A przynajmniej kilka powstaje co roku od dobrych dziesięciu lat.
OdpowiedzUsuńNo, tak w sumie, to dwie już powstały, bo ja siebie znam - im bliżej świąt, tym większa ta presja, żeby je zrobić i w końcu zamiast siąść z szydełkiem, to wzruszam ramionami, mówię "No trudno, nie w tym roku" i wszystko chowam z powrotem :) Więc owszem, robienie świątecznych ozdób należy zaczynać już latem :)
Usuń