poniedziałek, 31 sierpnia 2015

011. Między brakiem a nadmiarem


Brakiem czasu i rąk z jednej strony, a nadmiarem pomysłów i chęci z drugiej :)

Jestem strasznie podatna na sugestie, jeśli chodzi o druciane robótki. Wystarczy, że zobaczę coś, co co zachwyci mnie bez granic, a już mam chęć rzucić w kąt wszystko, co aktualnie dziergam i wziąć się za nowe cudo. I bardzo często tak właśnie robię. Priorytety zmieniają się jak w kalejdoskopie.
Zmęczyło mnie to wreszcie i postanowiłam sobie uporządkować plany do końca roku. Nie żeby były one odtąd twarde i niewzruszone, jakiś tam margines wolności sobie zostawię, ale jednak niech ja mam na piśmie, i to publicznym :) co i w jakiej kolejności robić.

Po pierwsze – projekty, robione na zamówienie, mają pierwszeństwo. Absolutne, i to nie podlega dyskusji. W obliczu apokalipsy najpierw kończę zamówienia, a dopiero potem uciekam przed zombi :)


No. To jedno mamy wyjaśnione. Ponieważ jednak nie ma zmiłuj i potrzebne będą odskocznie (choć zazwyczaj w momencie zbliżania się do końca jednego zlecenia za odskocznię robi następne w kolejce, to jednak nie zawsze te projekty są na tyle różne, żeby dało się je robić na przemian), a także ja osobiście będę potrzebować paru rzeczy, to mamy taką kolejność:

1. Alpine Meadows – włóczka przygotowana, schemat rozpracowany, materiały pomocnicze obejrzane, można robić.

2. Begonia Swirl – przymierzam się już od kilku miesięcy, mam wszystko, co potrzebne – nie ma sensu odkładać.

3. Ogoniasty sweter, robiony według tego wzoru Dropsa – jesień idzie, gdyby ktoś nie zauważył, a ja to chcę zrobić z wełny. Mało, że prosty jak budowa cepa, to jeszcze mam odpowiednią włóczkę (co prawda, może być jej za mało, ale coś wymyślę, najwyżej będzie kolorystyczny oczopląs) i chcę wreszcie zrobić coś bardziej skomplikowanego niż chusta (letnią bluzeczkę pomijamy smętnym milczeniem).
4. Chusta, roboczo zwana „Jaskółeczką”, ale może mi się odmieni. Z niebiesko-białej Aade Long z dodatkiem czarnego czegoś (akrylu, poliestru, wełny, alpaki, zależy, co odkopię we włóczkowych zapasach).
 
5. Coś z różowo-białej estonki. Tu się waham, czy będzie to entrelac, którego w końcu powinnam się nauczyć, czy też szalopodobny wytwór według tego wzoru z dodatkiem szmaragdowych koralików. Połączenie kolorystyczne można sobie obejrzeć na zdjęciu :) Zastanawiam się jeszcze nad Annis, gdzie zamiast nupków wrobiłabym koraliki. Albo i nie zamiast, tylko obok – na przykład na tej linii zrobionej z trzech razem z oczkiem środkowym na wierzchu.
6. Palczaste rękawiczki – bo wiecie, zima za pasem... :). No i fajnie byłoby w końcu nauczyć się posługiwać pięcioma drutami naraz, potem można tę umiejętność wykorzystać do robienia maskotek ośmiornic na przykład.

7. Śnieżynki – jak odskocznia, to odskocznia, zmieniamy włóczkę na kordonek, a druty na szydełko, i robimy świąteczne ozdoby. Jasna sprawa, że to tak bliżej grudnia.
8. Narzuty na fotele, całe dwie – raz, że potrzebne, dwa – że zamierzam wykorzystać taki wzór, żeby się pozbyć włóczkowych resztek, które mi zalegają w szufladzie i zajmują miejsce, które można by wykorzystać z lepszym pożytkiem.

Oprócz tego chciałabym zrobić jedno ponczo, może kołowiec, jakieś mitenki, może się uda drugi sweterek... To nie są rzeczy, które chcę koniecznie zrobić w tym roku, ale które mam na uwadze, gdybym jakimś cudem znalazła na nie czas :)

Wiem, że to nie wygląda imponująco, ale przypominam, że oprócz tego jest jeszcze pięć zamówień, a liczę się z tym, że przed Gwiazdką będzie ich więcej. Poza tym mam ochotę zrobić jeszcze kilka chust, w tym Freyę i Ascalon, a do tego potrzeba mi włóczki, bo nie mam odpowiedniej. Najpierw jednak muszę wykorzystać posiadane zapasy, dopiero potem pomyślę o jakimś hurtowym zamówieniu. Na razie nie mam gdzie upychać nowych nabytków.

No to skoro plany ujrzały światło dzienne, a zatem mają świadków, a zatem są nie do ruszenia (najwyżej uzupełnienia...), to ja się oddalam – kończyć to, co mam na drutach i zacierać łapki do nowego projektu :)

4 komentarze:

  1. Ojej...
    A cos pomiędzy dzierganiem planujesz?
    :)
    Dobrze, że Alpine Meadows i Kołowca mam za sobą. Begonii nie planuję. Ogoniasty rozgrzebany, prawie w połowie...
    Ja mam jeszcze na drutach żakardowe skarpetki idące mi jak krew z nosa... A rękawiczki być może odpuszczę, zrobiłam w ubiegłym tygodniu mitenki dla Dziecka i mam nadzieję, że na czas jakiś wystarczy i nie usłyszę: "Mamoooo..." :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomiędzy dzierganiem planuję pracę (dobrze, że w domu, tylko w kwestii terminów jest dość nieprzewidywalna) oraz skończenie z tym iście piekielnym ogrodem, który owocuje i dojrzewa jak szalony i ma gdzieś, że jesień za pasem :)

      Ja tak właśnie planuję, planuję, i nawet już-już wyciągam włóczkę, a potem coś mi wpada w oko i całe plany idą do kosza :/ Irytujące i w końcu mnie zgniewało :)

      Usuń
  2. O śnieżynkach nic nie napisałam ale chyba muszę dodać, że na śnieżynki najlepszym mieiącem jest właśnie wrzesień. Potem robi mi się na nie jakoś mało czasu. A przynajmniej kilka powstaje co roku od dobrych dziesięciu lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak w sumie, to dwie już powstały, bo ja siebie znam - im bliżej świąt, tym większa ta presja, żeby je zrobić i w końcu zamiast siąść z szydełkiem, to wzruszam ramionami, mówię "No trudno, nie w tym roku" i wszystko chowam z powrotem :) Więc owszem, robienie świątecznych ozdób należy zaczynać już latem :)

      Usuń