środa, 2 września 2015

012. Koc dla E.




Skończony. Uprany. Wyrównany. Obfotografowany. I wreszcie mogę się nim pochwalić!

To mój pierwszy tak duży i tak długo robiony projekt. Wymiary: 170x140, około, bo da się rozciągnąć. Robiony od 14 lutego do 11 sierpnia. Pół roku.



Włóczkę i wzór wybrała E., bo w końcu to dla niej koc był robiony. Wzór to Leafy Baby Blanket, a włóczka - Himalaya Rengarenk, kolor nr 06, który kilka razy nieźle szarpnął mi nerwy. Okazało się, że to jakiś towar deficytowy, nie można go niemalże dostać, w hurtowniach nie ma, a w sklepach (internetowych, w stacjonarnych nie ma co szukać) jest góra pięć motków. A ja potrzebowałam, na początek, co najmniej dziesięciu. W rezultacie zamawiałam w trzech ratach: najpierw pięć, potem sześć, a potem jeszcze dwa, bo niestety te planowane pierwotnie dziesięć to było za mało. W rezultacie na koc zostało przerobione trzynaście stugramowych motków.



Poza tymi technicznymi przeszkodami Himalaya nie sprawiła mi żadnych problemów. To idealnie gładki akryl, podobno nie mechacący się, oczka wychodzą z tego równe i ścisłe. No, ścisłość zagwarantowały mi druty nr 3,5, mimo że producent zalecał 5,0... Ale kiedy zrobiłam próbkę na piątkach, to dzianina wyszła wybitnie dziurawa. Jak na koc, to aż nieprzyzwoicie. Zgniewało mnie to i złapałam swój ulubiony rozmiar drutów, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzianina jest równa, gładka i mięsista, ale nie sztywna. Za to oczka są na tyle małe, że nie ma między nimi żadnych nieprzewidzianych wzorem „ażurów” :)



Sekwencja wzoru to wielokrotność 15 oczek+2, powtarza się 18 razy, plus dziesięć oczek brzegowych. Razem 282 oczka. Żyłka 150 cm pomieściła je bez trudu :) Pewnym wyzwaniem było jedynie nabranie takiej ilości oczek – poradziłam sobie przy pomocy prowizorycznego łańcuszka szydełkowego, który po skończeniu koca wyprułam, a oczka zamknęłam.
Na górze i na dole dorzuciłam plisę z 30 rzędów ściegiem francuskim. Bo tak:)






7 komentarzy:

  1. Oj, IMPONUJACA praca. Mam w dorobku tylko jeden pled ale robiony z szydełkowych kwadratów i trudno mi sobie wyobrazić dzierganie takiej wielkiej płachty :) Bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Gdzieś tak w połowie zaczęłam się zastanawiać, czemu ja tego nie robię kawałkami i nie łączę potem żywych oczek, bo to taki wzór, że spokojnie by się dało :)) Przekładanie takiej płachty było dość męczące, fakt.

      Usuń
  2. Wspaniały koc ! Cudowny wzór i piękne kolory. Jestem pełna podziwu dla Ciebie, bo nie miałabym cierpliwości, żeby go dziergać...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Fakt, to było bardzo dobre ćwiczenie cierpliwości, teraz żadne wymiary mi nie straszne :))

      Usuń
  3. Przepiękny koc, kawał dobrej roboty należało by powiedzieć :). Podziwiam zacięcie bo to jednak projekt dość monotonny, ale skoro inni mogą to może ja też. Myślę o kocu już od jakiegoś czasu więc mam pytanie czy ta włóczka grzeje choć trochę bo to choć ładny to jednak akryl? Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)

      A owszem, grzeje. Nie tak, jak wełna, ale jednak trzymanie tego naboju na kolanach podczas robienia było dość uciążliwe, bo przygrzewało dość mocno :) Zdecydowanie nie polecam na upały.
      A, i ja robiłam na drutach 3,5, a nie - jak kazał producent - na 5,0, bo przy piątkach dzianina wychodziła dość dziurawa, a mnie zależało na zwartości. Bardzo możliwe, że to też ma wpływ na, hm, stopień grzania, że się tak wyrażę.

      Usuń
    2. Pięknie dziękuję za odpowiedź.

      Usuń