Październik, październik... a zaśnieżyło :) Śnieżynki są efektem moich szydełkowych weekendów, idei, podpatrzonej u Intensywnie Kreatywnej, a polegającej na tym, że na jeden dzień w tygodniu zapominam o drutach i łapię za coś innego - w moim przypadku jest to szydełko, co do którego mam wielkie plany oraz równie wielką niechęć. No nie leży mi ono, choćbym pękła!
Zaczęłam zatem powolutku - od Śnieżnego Tygodnia w Szkole szydełkowania. Śnieżny Tydzień co prawda był dwa lata temu, ale wtedy to ja jeszcze nawet o drutach nie myślałam. Spróbowałam w zeszłym roku, niestety, ponieważ założyłam, że uszydełkuję co najmniej 20 śnieżynek, zaczęłam czuć presję, że nie zdążę przez Bożym Narodzeniem. No i fakt, nie zdążyłam, poprzestałam na czterech śnieżynkach. W tym roku zatem postanowiłam zacząć odpowiednio wcześniej :)
Śnieżny Tydzień szybko przestał mi wystarczać, nie wszystkie wzory mi się podobały, zagłębiłam się zatem w odmęty Internetu i rozpracowywałam znalezione tam schematy na własną rękę, z czego jestem niezmiernie dumna. Uważne oko fachowca dostrzeże, że krzywe te śnieżynki niemiłosiernie i o symetrii doskonałej nie ma co mówić, ale i tak jestem z siebie zadowolona :)
Śnieżny Tydzień szybko przestał mi wystarczać, nie wszystkie wzory mi się podobały, zagłębiłam się zatem w odmęty Internetu i rozpracowywałam znalezione tam schematy na własną rękę, z czego jestem niezmiernie dumna. Uważne oko fachowca dostrzeże, że krzywe te śnieżynki niemiłosiernie i o symetrii doskonałej nie ma co mówić, ale i tak jestem z siebie zadowolona :)
Ile ich będzie docelowo - a Leworęki wie. Tyle, na ile mi starczy chęci i energii. Na razie jest 12, głównie białe, ale chcę jeszcze zrobić kilka srebrnych, o, takich jak ta:
Zawisną na choince, w oknach, pod sufitem jako girlandy... Byleby były, a zastosowanie się wymyśli :)
No a teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, idę się napić herbaty... ze śnieżynkami :)
No a teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, idę się napić herbaty... ze śnieżynkami :)
PS. Zadanie dla chętnych: znajdź na pierwszym zdjęciu Cthulhu :))
Nie widzę Cthulhu, ale wszystkie śnieżynki przepiękne, zarówno wzory, jak i kolory (sama nie wiem, który najbardziej mi się podoba) :D Zazdraszczam bardzo szydełkowych zdolności <3
OdpowiedzUsuńJEst Cthulhu, jest :) Ja widzę.
UsuńDziękuję :)
UsuńProcella ma rację, ON tam jest ;)
Tak naprawdę to te śnieżynki są wprawką do koronki irlandzkiej - muszę opanować szydełkowe ściegi, żeby potem się nie zastanawiać, co naknociłam :)
Ładne. Ja mam tego tyle natrzaskane, i gwiazdek i aniołków, że już od kilku lat nie wieszam na choince ozdób ze sklepu, oczywiście oprócz światełek.
OdpowiedzUsuńOzdoby ze sklepu wieszam, ale to już w sumie zabytki - część jeszcze po babci, część z głębokiego PeeReLu, kilka z innych krajów... No a teraz nie ma zmiłuj, będą śnieżynki :)
UsuńJa widzę Ktula! Po lewej stronie, pod gałązką :)
OdpowiedzUsuń!!! Też już widzę :D
Usuń:))
Usuń