niedziela, 13 grudnia 2015

026. Od zmierzchu do świtu



...czyli Marjamets shawl w kolorach jutrzenki :)

No... początkowo to to były kolory wieczoru, granat tam, fiolet. I nawet mimo świadomości, że dołożę na koniec róż, nazwa Zmierzchu trzymała się mocno. Ale jak już doczepiłam różowo-liliową nić, to Zmierzch płynnie przeszedł w Świt, lekceważąc takie rzeczy jak północ. Parę świtów w życiu widziałam, letnie są niezapomniane i właśnie różowe - takie prawdziwe świty, nie te, które się ogląda półprzytomnymi oczami, bo budzik zadzwonił o czwartej, a te, które się świadomie podziwia niejako "od tyłu", bo w ogóle nie kładło się spać.


Niebo o świcie


No i jest Świt. Estoński Świt, że dodam dla porządku, choć i tak widać. Dwa kolory: blue-lila (w polskiej wersji znany jako Węgierka) i pink-lila (czyli Fuksja). Różowy w zamyśle (i na zdjęciu!) miał być nieco bardziej nasycony, a jego pasma - dłuższe i w pierwszym momencie trochę się zawahałam, bo w rzeczywistości wyglądał zbyt blado. Kombinowałam, czy nie dodać różu z Landrynki, ale to jest NAPRAWDĘ landrynkowy róż i w towarzystwie granatu i fioletu waliłby po oczach jak reflektor ciemną nocą, co raczej nie do końca mi odpowiadało.

Uwielbiam ten odcień niebieskiego


Sam wzór jest prosty i efektowny. Najbardziej podobają mi się "gałązki" wzdłuż oczka środkowego - zawsze to coś innego od zwyczajowej drabinki tworzonej przez oczko środkowe i narzuty po obu jego stronach. W borderze są nupki, całe mnóstwo nupków, które uwielbiam, choć w robieniu są nieco uciążliwe, bo wybijają z rytmu. Ale prezentują się ładnie, a na dodatek odkryłam, jak je przerabiać tak, żeby były ładne, równe i (nie znoszę tego słowa, ale tylko ono tu pasuje) jędrne. Wystarczyło przełożyć nitkę przed robótkę podczas ściągania całego nupka i voila - mamy śliczny bąbelek.

Może nie do końca "gałązki", ale nie wiem, jak to inaczej nazwać.

Proszę, jakie ładne nupki!


Świt jest prezentowy - chwilowo powędrował tak gdzieś do centrum Polski, a potem pojedzie w okolice "bieguna zimna" :) Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosił :)


To było silniejsze ode mnie... Od Zmierzchu do Świtu :)

2 komentarze:

  1. Ktulik też uwielbia ten odcień niebieskiego, jak widzę. Ja w mackatości swojej zresztą też, zastanawiam się tylko, czy to przypadek, że na pierwszym zdjęciu cudne cudo wygląda jak manta (vel majestic sea flap flap)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czysty i niczym niezmącony przypadek, bo nie miałam żadnych, ale to żadnych skojarzeń morskich. Miałam za to mało miejsca na podłodze... :)

      Usuń