To, co widzicie powyżej, jest efektem nie nagłego ataku na fabrykę włóczek, a konieczności dokonania inwentaryzacji posiadanych zasobów. Która to konieczność zaatakowała mnie z siłą huraganu, bo zasiadłam do układania planów robótkowych na nowy rok. I jednym z tych planów było ograniczenie włóczkowych zakupów, bo motki powoli przestają mi się mieścić w szafie... Trzeba więc było skonfrontować stan posiadania z planami projektów tak, żeby wszystko się zgodziło jak w szwajcarskim zegarku :)
No. Zatem jak już wiem, co mam, co dokupić MUSZĘ (a nie: CHCĘ), to plany wyglądają tak...
Tak. Na miesiąc powinno mi starczyć. A potem:
Poncho dla Gayi, o takie:
Wzór na pewno jest Dropsowy, ale nijak nie mogę go znaleźć na stronie Garnstudio. Wzór i zdjęcie znalazłam w runetach. |
...oraz drugi Motley, bo już widzę, że ten wzór mi się spodoba na co najmniej dwie, a może nawet trzy chusty. Wersja druga będzie czarno-czerwona.
Revontuli chcę dla siebie, z estońskiej Aquy; Tęcza mi się marzy, a motek jest - będzie Haruni albo jakiś szal; Landrynkę trzeba wykorzystać do chusty Annis; cztery motki dropsowego Lace'a przerobię na chusty - wzory niby mam wybrane, ale tu akurat może dojść do zmiany zdania; kocyk dziecięcy z Nubuka, bo mi ten Nubuk zalega, a do niczego innego się nie nadaje; i coś na ramiona z Brushed Alpaca Silk - pewnie nawet bez wzoru, po prostu samym dżersejem.
To tyle ze sprecyzowanych planów - sprecyzowanych względem wzoru i włóczki. Dalej idą takie dość ogólne.
Bardzo chcę zrobić sobie w końcu sweter z wykorzystaniem metody reglanu. Mam już nawet pomysł, jak to ma wyglądać: podwójna nitka, jedna to coś włochatego, Melody najlepiej, a druga - Lace, przy czym w różnych kolorach, zmienianych co kilka okrążeń. Melody jasna, Lace - ciemne odcienie, typu granat, fiolet, zieleń, czerwień, czerń. Pod względem konstrukcji byłby to najprostszy możliwy sweter, nawet taliowanie sobie odpuszczę. Takie kudłate grzejące coś :)
Wielkim wyzwaniem będą... spodnie :) Szydełkowe, jakby było mało. Dokładnie takie:
Zakochałam się w nich na amen, znalazłam w runetach wzór i wykrój, muszę to tylko porządnie obmyślić i obejrzeć z tonę tutoriali o szydełkowaniu spodni albo szortów, bo największą obawą przejmuje mnie góra, nogawki to już będzie pikuś.
Koca pożądam. Takiego pełnowymiarowego. Jeden w tym roku popełniłam, ale teraz chcę dla siebie. No,w ostateczności może być narzuta na łóżko... Wypatrzyłam taki z motywów:
To kawałek. A na tutorial całości można sobie popatrzeć tu. |
Szydełkowy, roboty przy tym od cholery, bo najpierw się robi mnóstwo paseczków, potem te paseczki łączy się ze sobą, przeplatając w odpowiedni sposób i tworząc kwadraty albo prostokąty, a potem z kolei już kwadraty/prostokąty łączy się w jedną dużą płachtę. Hm, jak zacznę w styczniu, to do jesieni może zdążę... Poza tym koc mi się początkowo widział jako znakomita okazja do wykorzystania resztek, ale bardzo szybko stwierdziłam, że resztek to mi nie starczy :) Nic to, będzie okazja pozbyć się ze dwudziestu akrylowych motków, z którymi kompletnie nie wiem, co zrobić.
Resztkowe będą też narzuty na fotele ogrodowe, cztery, ale stosunkowo małe i robione zwykłym francuzem ze zmianą koloru co ileś tam rzędów.
A jeszcze taki gwiaździsty mnie kusi:
Bardzo chcę się nauczyć żakardowania oraz ogółem dziergania rzeczy wielokolorowych. Zaczęłam od brioszki, planuję jeszcze klasyczny żakard i mozaikę. Zapatrzona jestem we wzory Kierana Foleya, sama nie wiem, który podoba mi się najbardziej, bo oczopląśne są wszystkie :) Z ravelry.com wybrałam te dwa:
Zanzibar |
Iridescent Crescent |
Innym projektantem, którego wzory chciałabym przetestować, jest Svetlana Gordon. To, co ona robi z rzędami skróconymi, to już sztuka, a nie zwykłe dzierganie na drutach. Ten szal na pewno spróbuję zrobić:
Provence Shawl |
I może ten:
Sevilla |
A ten w ogóle jest obłędny:
Autumn Lace |
Mam zamiar nauczyć się poza tym robić skarpetki, rękawiczki palczaste (i rękawice, bo czemu nie), spróbować szydełkowania na szydełku tunezyjskim, popatruję niepewnie na hairpin lace... Oczywiście będą chusty, bo lubię je dziergać, i będą szale, więcej szali - bo praktyczniejsze ;) Dużo tego :)
No i na koniec moje wielkie, wielkie marzenie: koronka irlandzka.
Technika, na widok której wpadam w amok chcenia, posiadania i "mienia" :) A jeszcze bardziej chcę to zrobić sama, tymi ręcami :)) Zacznę od czegoś spokojnego i prostego, w typie bieżnika, potem marzy mi się delikatny koronkowy szal (ślubny może być, czy ja mam jakąś znajomą, która w drugiej połowie roku bierze ślub..?), a potem spódnica, żakiet, sukienka... Ale to raczej za parę lat.
Wpiszcie w Google grafikę "irish crochet" albo "irish lace" i zachwycajcie się :)
Parę przykładów (zdjęcia pościągane z sieci, naprawdę nie pamiętam, skąd, ale na pewno z runetów):
Autorką jest Anna Anisimowa |
A dla tego naszyjnika (napierśnika?) straciłam głowę absolutnie :)
To teraz tylko zacierać ręce i brać się do roboty :)
Jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy układają sobie Plany i są w stanie mniej więcej się ich trzymać. Ja jestem fizycznie niezdolna do zaplanowania czegokolwiek innego niż najbliższe 12 godzin ;____;
OdpowiedzUsuń*idzie zmieść z podłogi stos sznurków i kamyczków*
Plany roczne mają tę zaletę, że na ich wykonanie ma się aż 12 miesięcy :) Mogą być zmieniane, przekładane, uzupełniane... Planowania na krótki czas nie lubię, bo właśnie wtedy nie mogę się wyrobić.
Usuń(Będzie jakaś nowa sznurkonocia..?)